Tranzycja – czy warto na nią czekać?
Od lipca 2022r. na rynku długu w USA trwa proces zwany inwersją. Jest to zjawisko oznaczające, że inwestorzy za użyczenie kapitału na krótki termin żądają wyższego oprocentowania od pożyczki długoterminowej. Niby jest to zjawisko sprzeczne z krzywą ryzyka, ale nie w okresach, kiedy po cyklu podwyżek stóp procentowych, rynek oczekuje zmiany polityki pieniężnej.
Budowanie monetarnego story nie jest jednak tematem nr 1 dzisiejszego wpisu. To, co zasługuje na uwagę, to dwie daty z przeszłości. Mowa o takich latach jak 2000r. oraz 2007r. Dla niewtajemniczonych są okresy, kiedy hossa się kończyła na Wall Street. I kiedy na rynku długu panowała aberracja w postaci odwróconej krzywej dochodowości. Zupełnie tak, jak dzisiaj tylko z tą różnicą, że wówczas rozbieżność pomiędzy Yieldami dwulatek a dziesięciolatek, była znacznie mniejsza, niż w 2023r.
To, że w 2000r. jak i siedem lat później, początek bessy poprzedzony był inwersją na rynku długu, nie musi od razu oznaczać, że i tym razem akcyjne niedźwiedzie pójdą w ślady swoich poprzedników. Z drugiej strony w 2019r. także pojawiły się momenty, w których krzywa dochodowości odwróciła się. Kilka miesięcy później po tym zjawisku rynek się załamał. I nie można zapomnieć o kwietniowym odwróceniu się rentowności w 2022r. czyli na szczycie spadkowej fali jaka dotknęła S&P500 w ubiegłym roku. Przypadek? Bardzo możliwe, ale skoro tąpnięcie na rynkach akcji z 1990r. oraz z 1998r. także zostało poprzedzone inwersją na rynku długu, to może jednak warto pójść tym tropem i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy hossa w USA już się zakończyła czy może jednak już się kończy?
Dwa powyższe przykłady może wydają się na błahe, ale w 1990r. indeks S&P500 spadł o -20%, natomiast w 1998r. o -22%. Były to dwie największe spadkowe fale w całym okresie 1988r. – 2000r. Później problem odwróconej krzywej dochodowości zaczął się pojawiać w lutym 2000r. i trwał do ostatnich dni roku. Kiedy już nastąpiła tranzycja i dziesięciolatki zaczęły mieć wyższe oprocentowanie niż dwulatki, to rynek akcji przeszedł już w stan bessy.
To, na co chciałbym zwrócić uwagę to sposób, w jaki zmieniały się Yieldy. Wystąpiła formacja podwójnego dna, po której zaczęła maleć inwersja. Odbywało się to w skokowy sposób aż do tranzycji datowanej na ostatnią sesję grudnia 2000r.
Od 2001r. przez kolejne sześć lat, wszystko było poukładane. Dziesięciolatki miały wyższe oprocentowanie niż dwuletnie papiery. Aż do 2006r., kiedy to znowu rynek zaczął „dziwaczeć”. Wówczas zakończyło się to jedynie dziesięcioprocentową korektą w wykonaniu S&P500. Jak się okazało było to coś na wzór pierwszej fali tsunami, które przelało się przez rynki akcji kilkanaście miesięcy później.
Od czerwca 2006r. przez rok czasu na rynku długu obligacje nie mogły osiągnąć stabilizacji. Jednakże wówczas pojawiła się podobna formacja co w 2000r. czyli podwójne dno na wykresie inwersji. Po tej strukturze różnica pomiędzy Yieldami zacierała się, aż do 6 czerwca 2007r. Po przejściu do normalności, akcyjne niedźwiedzie były już na ostatniej prostej do zapoczątkowania bessy na Wall Street.
Tutaj pojawia się pytanie, czy sam moment tranzycji jest kluczowy do zdefiniowania punktu zwrotnego dla S&P500? Od tranzycji do ekstremum upłynęły 4 miesiące. W 2000r. to indeks jako pierwszy uformował szczyt a dopiero później krzywa dochodowości odkręciła się. Brak jednoznaczności był także w latach 1990r. oraz 1998r. To sprawia, że szukanie powiązania na osi czasu nie ma większego znaczenia. Liczy się zbieżność obu zjawisk jednocześnie czyli inwersja na rynku długu jako zaproszenie dla akcyjnych niedźwiedzi. Czy to w ramach przedpremiery czy dopiero po kilku miesiącach sielanki na Wall Street.
Co dzisiaj słychać na wykresach? Widać to samo jak zawsze czyli lewą stronę wykresu, a po prawej pustka. Jeżeli chodzi o odgłosy, to coraz więcej pojawia się zgrzytów, które nie pozwalają na zachwycanie się melodią hossy. Od ponad roku obecna jest inwersja na rynku długu. Jej kulminacja przypadła na marzec 2023r. W lipcu podjęta została próba pokonania rekordu, ale się nie udało. Pojawiła się za to formacja podwójnego dna (różnica rentowności 10Y i 2Y), dobrze znana struktura z takich okresów jak 2000r. oraz 2007r. Wczoraj różnica pomiędzy rentownością dwulatek a dziesięciolatek wynosiła 58 punktów i była najmniejsza od ponad czterech miesięcy. Analiza trendu sprawia, że można oczekiwać kierowania się inwersji w kierunku punktu zerowego. Pytanie kiedy miałoby to nastąpić? I czy czekanie na tranzycję jest wskazane dla tych, co swoje plany odnośnie długoterminowych inwestycji w akcje uzależniają od tego zjawiska?
Indeks S&P500 naruszył średnioterminowe wsparcie. Teraz trwa walka o utrzymanie się w kanale. Jednakże Russell2000 od dawna ostrzega, że temat hossy na Wall Street już się dawno mógł zakończyć. Oś czasu jak zawsze pozostaje pełna niewiadomych, dlatego też nie można wykluczyć, że dopiero po tranzycji na rynku długu, akcyjne byki finalnie skapitulują.
PN