Przypadek czy może jednak zjawisko strun na jankeskim parkiecie?
Zniesienie Fibonacciego znają prawie wszyscy. Złoty podział odcinka bywa pomocny na wiele sposobów. Przede wszystkim służy on do sprawdzenia, gdzie znajdują się ewentualne poziomy wsparcia dla korekt. W przypadku impulsów, korzysta się z dobrodziejstwa eWave oraz proporcji fal. Wówczas stosowane są zniesienia zewnętrzne. Zdarza się, że składowe korekt powiązane są ze sobą boską proporcją. A jest ich wiele. Do klasycznych zalicza się 38.2% oraz 61.8%. Więcej nie trzeba, aczkolwiek nic złego się nie stanie, jak na wykres wrzuci się więcej takich proporcji. Ja jednak stosuję tylko te dwie. Dlaczego? Na moich wykresach lubię porządek. Dla dobra mego, jak i szanownych czytelników.
Jest też jeszcze inny, przewrotny sposób korzystania ze zniesienia Fibonacciego. Polega ona na tym, że nie znając ostatecznego punktu zwrotnego, przeciąga się fiboprojekcje wertykalnie, aż dojdzie do tzw. kompilacji. Czyli do takiego momentu, w którym na dotychczasowe ekstrema nachodzą przyszłe fibozniesienia. Oto przykład:
Grudzień 2020 r. WIG20 pokonuje opór i wzbija się na średnioterminowe maksima.
Klasyczne pytanie brzmi: Gdzie szukać wsparcia na wypadek korekty? Z pomocą przychodzi wówczas Fibonacci i jego poziomy:

Tak nakazują podręczniki. Jest jeszcze inny sposób na wykorzystanie Fibozniesienia, a wynika ono prosto z pytania: Dokąd musiałby zawędrować indeks, aby 38.2% trwającej, aczkolwiek niezakończonej jeszcze zwyżki, pokrył się z wybitym właśnie oporem? Wówczas należy znaleźć taki poziom, z którego rozciągnięcie złotego podziału sprawi, że dojdzie do kompilacji dwóch niezależnych od siebie wskazań:

Teoretycznie gdyby WIG20 dotarł w bieżącej fali do 2100, to 38.2% dla takiej zwyżki wypada tam, gdzie jest nowe wsparcie – poprzedni opór. Jak się okazało, takie myślenie było właściwe:

Po dotarciu do 2100, pojawiła się korekta. Rynek się cofnął do wsparcia. Fibo 38.2% pokryło się z wcześniejszymi szczytami.
Konkluzja: Już na etapie impulsów można korzystać z dobrodziejstwa narzędzi przewidzianych dla korekt. Szukanie czegoś, czego jeszcze nie widać, jest esencją analizy technicznej.
Idąc tym tropem, nic nie stoi na przeszkodzie, aby sprawdzić za pomocą zniesienia Fibonacciego ważności obecnych ekstremów. Wystarczy rozciągnąć np. z bieżącego szczytu S&P500 czy DJIA, kilka strun do poprzednich minimów, aby sprawdzić, czy czasami nie pojawia się ww. kompilacja wsparć. Poniżej wyniki badań:
Przykład 1:
Okres hossy 84 tygodnie.
Rozpiętość fali 1850 punktów
Zniesienie 38.2% dla takiej zwyżki wypada w strefie punktowej wyznaczonej przez lipcowy szczyt z 2023 r.

Przykład 2.
Okres hossy 217 tygodni
Rozpiętość fali 3150 punktów
Zniesienie 38.2% dla takiej zwyżki wypada w strefie punktowej wyznaczonej przez październikowe denko z 2023 r.

Przypadek 3
Okres hossy 217 tygodni
Rozpiętość fali 3150 punktów
Zniesienie 61.8% dla takiej zwyżki wypada w strefie punktowej wyznaczonej przez lutowy szczyt z 2020 r.

Przypadek 4
Okres hossy 185 miesięcy
Rozpiętość fali 4675 punktów
Zniesienie 38.2% dla takiej zwyżki wypada w strefie punktowej wyznaczonej przez październikowe denko z 2022 r.

Konkluzja: Strefa punktowa 17k spełnia warunki, jakie niedźwiedzie potrzebują do rozciągnięcia strun Fibonacciego do wszystkich istotnych minimów ostatnich kilkunastu lat. Czy są denko z 2008 r. 2020 r. oraz 2022 r. są powiązane z ostatnim szczytem, okaże się w kolejnych kwartałach. Na chwilę obecną Archiwum X ma nad czym pracować. A rynek i tak zrobi to, co będzie chciał.
Serdecznie pozdrawiam
PN