Spadająca gwiazda, tygodniowa luka hossy, podwójny szczyt i inne prezenty dla niedźwiedzi.

POwyborcza  euforia na GPW skutkowała powstaniem kilku arcyciekawych formacji. Dla większości inwestorów nie ma to może większego znaczenia, ale dla techników i to jeszcze tych zdrowo zakręconych, już tak.

Na początek należałoby zacząć od spadającej gwiazdy. Jej obecność na WIG20 nie zaskakuje tak mocno, jak w przypadku indeksu WIG-Banki. Branżowy indeks eksplodował i to na długoterminowych maksimach. Wybicie sufitu z 2023r. odbyło się z przecięciem wstęgi i potężnym uderzeniem popytu – głównie ze strony zagranicy. Zdarzały się już przypadki, kiedy na wysokich poziomach cenowych formowała się spadająca gwiazda, ale jeszcze nigdy tak okazałych rozmiarów.

Atak popytu ma miejsce w strefie historycznych szczytów. Ponowne wbicie się w przestrzeń powyżej 9000 punktów jest już wyczynem samym w sobie. Nie zdarzyło się jeszcze tak, aby powyżej 8900 znalazły się dwa zwyżkujące obok siebie szczyty. Z drugiej strony to cały czas jest strefa 9k, która wielokrotnie zatrzymywała bankowe byki na dłużej niż kilkanaście miesięcy.

Kolejną kwestią wymagającą poruszenia, jest Teoria Magnetyczności Luk. Wprawdzie dotyczy ona tylko i wyłącznie takich indeksów jak WIG20, DJIA oraz DAX, to w przypadku banków także może okazać się pożyteczna. Głównie za sprawą olbrzymiego udziału bankowych spółek w składzie dwudziestu największych tuzów z GPW. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad nie zdarzyło się jeszcze tak, aby jakakolwiek tygodniowa luka hossy (GAP_w) pozostała niedomknięta. Różnie bywało to z czasem potrzebnym na to, aby niedźwiedzie dopięły swego. Na 54 przypadków pojawienia się tygodniowego okna hossy, pięćdziesiąt cztery razy WIG-Banki po zwyżce wracał tam, gdzie pozostawił po sobie punktową wyrwę na wykresie.

Jedną z największych bolączek Teorii Magnetyczności Luk jest to, że nie ma żadnej reguły, po jakim czasie ursusy wrócą do GAP_w. Czasami dzieje się to już po kilku sesjach tak jak to miało miejsce na początku tego roku. Innym razem po dwóch miesiącach jak w ubiegłym roku, a czasami nawet po kilku latach. Jednakże tak długi okres oczekiwania na spadki dotyczy głównie tych przypadków, które towarzyszyły zmianie trendu ze spadkowego na wzrostowy jak w 2003r. Jeżeli jednak indeks był w szczytowej strefie, to można powiedzieć, że cofka do luki to tylko formalność.

Obecna luka rozciąga się pomiędzy poziomami 8566 – 8815 punktów. W ostatnich dniach posłużyła jako strefa wsparcia czyli tak, jak powinna działać klasyczna luka obecna na wykresie dziennym. Podręcznikowo byki spisały się na medal. Jednakże wg niesztampowego myślenia byki za wcześnie wykonały zryw na północ. Mogły jeszcze oddać 200 oczek i dopiero po wypełnieniu tygodniowego okna hossy ruszyć z pełną mocną na północ. A tak zachodzi ryzyko pułapki hossy ze zmianą trendu włącznie.

Lokalnie benchmark WIG-Banki odbił się od ważnego wsparcia wyznaczonego przez lipcowy szczyt i zniesienie Fibo 38.2% + luka. To wymusza reakcję popytu i atak cienia spadającej gwiazdy. Jednakże nie tylko maksimum świecy działa jako opór. Na przestrzeni ostatnich miesięcy doszło do wykształcenia się klina. Nie będę bronił argumentów tej koncepcji, bo jest to wątpliwa struktura, ale łącząc kluczowe maksima okazuje się, że październikowy szczyt pokrywa się z tak wykreślonym oporem.  

To tyle z lokalnego podwórka. Banki ciągną WIG20, który stara się zanegować długoterminowy  zygzak A-B-C. W tym procesie nie pomaga jednak waluta. EURPLN jak na razie wyrysował układ przypominający ten z 2020r oraz z 2018r. Dolne ograniczenie kanału, trend rosnący, wyżej ułożone minima, tygodniowa świeca – przepis na nową falę hossy EURPLN. A to raczej nie wróży nic dobrego dla WIG20 a tym samym dla WIG-Banki.

A na koniec porównanie tego, jak wygląda koniunktura WIG-Banki na tle EURO STOXX600 Banks.

Kolejno ucięcie miesięczne, tygodniowe oraz dzienne. Wiadomo, że w zależności od początkowej daty można osiągnąć różne wyniki, jednakże celem nie jest manipulacja obrazem, co wzbudzenie zadumy nad tym, dokąd zawędrują banki notowane na GPW :

Na powyższych trzech rycinach widać, a co najmniej wydaje się, że banki z nad Wisły grają w innej lidze. W ostatnich dwóch tygodniach korelacja rozjechała się. W Europie spółki finansowe są wyprzedawane, ale na GPW schodzą jak ciepłe bułeczki. EURO STOXX600 BANKS dodatkowo przerwał średnioterminowe wsparcie. Nie można wykluczyć, że jest to FAKE roku i ze zdwojoną siłą bankowe byki wkroczą na europejskie parkiety. To co – wróżenie czy jednak stwierdzanie faktów?

Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki, że bankowe byki zaskoczą.

PN